Stereo Project - Jeszcze raz - tekst piosenki i tłumaczenie. Zobacz słowa i teledysk piosenki na YouTube - pobierz MP3 z naszej bazy utworów. Spróbuj też sił w karaoke :)
Tekst piosenki: Jeszcze raz ( Let It Be) Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Na takim świecie żyć nam wartoGdzie jest człowiek, niebo, ptakGdzie zielone lato grzeje takGdzie w oczy chłopcówOczom dziewczątKiedy spotkań przyjdzie czasNiech tak będzie szepcząRaz po razRaz po raz, raz po razRaz po raz, raz po razNiech tak będzie szepczą Raz po razA kiedy smutek serca dotknieKiedy wszystko jest na nieWtedy wyjrzyj oknemByle gdzieJeśli drzewa miasta domyNiebem płyną Ci do gwiazdNiech tak będzie pomyślJeszcze razJeszcze raz, jeszcze razJeszcze raz, jeszcze razNiech tak będzie pomyślJeszcze razJeszcze raz, Jeszcze razJeszcze raz, jeszcze razNiech tak będzie pomyślJeszcze razOooo jeszcze raz, jeszcze razJeszcze raz, jeszcze razJeszcze raz, jeszcze razNiech tak będzie pomyślJeszcze razTam gdzie ludzie w oczy sobie patrząTam gdzie śmieją się na głosInni nawet przeklną swój losA kiedy burza przyjdzieZabić śmiech i oczu blaskNiech tak będzie krzyczcie póki czasPóki czas, póki czasPóki czas, póki czasNiech tak będzie krzyczcie póki czasPóki czas, póki czasPóki czas, póki czasNiech tak będzie krzyczcie póki czasPóki czas, póki czasPóki czas, póki czasNiech tak będzie krzyczcie póki czasOoo … póki czas, póki czas Brak tłumaczenia!
Mnie nic nie nagli. Mnie nic nie peszy. Zresztą dlaczego dziś. Może kiedyś, innym razem, dziś na razie nie. Dzisiaj głowa jest pod gazem, nie wie czego chce. Dni się robią coraz krótsze, może jutro czy pojutrze. Będzie lepiej, dziś jest jeszcze źle/W każdym razie dzisiaj jeszcze nie.
[Zwrotka 1] Nie wiem jak mam to zrobić, ona zawstydza mnie Strach ma tak wielkie oczy, wokół ciemno jest Czuję się jak Benjamin i udaję, że śpię Może walnę kilka drinków, chyba nakręcą mnie Nakręcą mnie! [Zwrotka 2] Nie wiem jak mam to zrobić, by mężczyzną się stać I nie wypaść ze swej roli, tego co pierwszy raz Gładzę czule jej ciało, skradam się do jej ust Wiem, że to jeszcze za mało, aby ciebie mieć No aby mieć! [Refren x2] Czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec Muszę mieć, muszę ją mieć [Bridge] Nie, nie! Nie mogę tak odejść, gdy kusi mnie grzech Muszę mieć, muszę ją mieć [Zwrotka 3] Nie wiem jak to się stało, ona chyba już śpi Leżę obok pełen wstydu, krótki to był zryw Będzie lepiej, gdy pójdę, nie chcę patrzyć jej w twarz Może kiedyś da mi szansę, spróbować jeszcze raz No, jeszcze jeden, jeden raz! [Refren x4] Czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec Muszę mieć, muszę ją mieć [Outro] Nie mogę tak odejść, gdy kusi mnie grzech Muszę mieć, muszę ją mieć
Pierwszy raz (ft. Kinny Zimmer) - White 2115 zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Pierwszy raz (ft. Kinny Zimmer).
W piątkowe popołudnie minęłaś tablicę z napisem 'Gdańsk' i zaczęłaś się zastanawiać, po co właściwie wsiadłaś w samochód i po co tutaj przyjechałaś. Opuściłaś kilka ważnych dla Ciebie osób, ale przez Twoją przeprowadzkę kontakt tak czy inaczej się nie urwał. Gdańsk był dla Ciebie drugim domem. Przeniosłaś się tutaj kilka lat temu na studia, zostawiając ukochane Mrągowo. Dwa lata temu obroniłaś pracę magisterską a niedługo potem znalazłaś pracę. Było idealnie - mieszkanie blisko plaży, przyjaciółki za ścianą i wolne serce. W październiku jednak uciekałaś stąd w pośpiechu, by zapomnieć. Wiadomo - nie ma jak u mamy, a Twoja mama od zawsze była dla Ciebie oparciem. Te kilka miesięcy temu przyjęła Cię ponownie pod swoje skrzydła i otoczyła opieką, jakiej w tedy potrzebowałaś. Nie mówiła, że jesteś głupia i naiwna. Nie mówiła, że wiedziała jak ta cała sytuacja się skończy. Nie wypominała Ci Twoich błędów. Po prostu była. Ukochane miasto, rodzina, przyjaciele z dzieciństwa - to pomogło Ci przestać myśleć o głupotach popełnionych w Gdańsku. Nie miałaś problemu ze znalezieniem pracy w zawodzie i wszystko zaczęło się ponownie układać. Tylko Marta często wisiała Ci na słuchawce jęcząc, że razem z Olgą tęsknią za Tobą. Dlatego postanowiłaś, że w pierwszy wolny weekend odwiedzisz swoje dziewczyny. Słońce świeciło mocno i właściwie to cieszyłaś się, że tutaj jesteś, bo będziesz mogła wyciągnąć dziewczyny na Waszą ulubioną plażę. Piwo, szum morza i ploteczki. Stukając palcami w kierownicę, w rytm melodii piosenki wygrywanej przez radio, czekałaś na zmianę świateł. Z prawej strony podjechał jakiś duży samochód, a kiedy odwróciłaś głowę w jego stronę za kierownicą zauważyłaś znajomą twarz. Patrzyłaś kilka sekund na Bartka, przypominając sobie jak mocno go polubiłaś w tak krótkim czasie. Miałaś wrażenie, że wyczuł Twoje spojrzenie na sobie i odwrócił się. Zamrugał zdziwiony i uśmiechnął się szeroko machając Ci. Odwzajemniłaś gest i ruszyłaś, bo miałaś zielone światło. Z jednej strony fajnie go było zobaczyć, z drugiej zaraz pewnie zadzwoni do kogo trzeba i wypapla, że jesteś w mieście. Nie umiał trzymać języka za zębami. Jak dobrze, że przyjechałaś na krótko. Może nigdzie go nie spotkasz. Od rana siedziałyście na plaży śmiejąc się i wygłupiając, korzystając z genialnej pogody. Nawet w przypływie totalnej głupawki przyłączyłyście się do grupki grającej w siatkówkę. Twoje umiejętności pozostawiały wiele do życzenia, ale przecież nigdy tak na prawdę nikt Cię grania nie uczył. Nawet on rok temu twierdził, że lepiej Ci idzie dopingowanie jego kolegów przed telewizorem niż odbijanie na plaży. I chociaż Ty upierałaś się by brać piłkę za każdym razem, kiedy szliście nad morze, wiedziałaś że nawet w 25% tak dobrze jak on nigdy odbijać nie będziesz. Teraz też sprawiało Ci to ogromną radość. A kiedy jeden z chłopaków rzucił tekstem, że tej wystawy to mógłby Ci pozazdrościć rozgrywający Trefla wybuchnęłaś śmiechem. Taaaak, na pewno byłby ucieszony, gdyby usłyszał że ktoś porównał Cię do niego. Cały dzień na plaży zostawił ślad w Twoim ciele w postaci lekko zaczerwienionej skóry, ale nie zamierzałaś z tego powodu zamknąć się w mieszkaniu. Wręcz przeciwnie - ruszyłyście we trójkę do Waszej ulubionej restauracji, jak w każdą sobotę kiedy mieszkałaś w Gdańsku. Usiadłyście na tarasie i czekając na swój posiłek popijałyście wino. I wszystko byłoby idealnie, gdybyś nie usłyszała męskiego śmiechu, którego właścicielem był spotkany wczoraj Bartosz. A zaraz potem drugiego... Śmiechu mężczyzny, który udawał tylko, że Cię kocha. Mężczyzny, który nawet nie zdawał sobie pewnie sprawy, że Cię skrzywdził. Tak Grzesiu, pomyślałaś, złamałeś mi serce. Olga zauważyła że spięłaś się, a uśmiech zniknął z Twojej twarzy. Na prawdę ostatnią rzeczą o jakiej marzyłaś było to, by go spotkać. Winiłaś Bartka, bo gdyby nie on, to ten drugi nie wiedziałby że przyjechałaś. Ale winiłaś też samą siebie - gdzie można Cię było złapać w sobotnie wieczory, jak nie w restauracji w Livalu? Gdybyś tylko wybrała inny lokal... Marta uniosła kpiąco brwi wbijając wzrok w osobę stojącą za Tobą. Olga zacisnęła dłoń na kieliszku. Nie chciałaś się odwracać. Nie po to uciekłaś od niego bez wyjaśnień, by teraz spojrzeć mu w oczy. - Natalka... - usłyszałaś nad głową. Wbiłaś paznokcie we wnętrze dłoni, zaciskając pięść. Złość zaczynała w Tobie buzować. - Dzięki Bartek, fajny z Ciebie kolega. - mruknęłaś zamykając oczy. - Natuś, przecież wiesz jaki on jest. - zajęczał wywołany do tablicy siatkarz. - Daj mi kilka minut, chcę z Tobą tylko porozmawiać. - Grzegorz dalej stał za Tobą. Położył dłonie na oparciu krzesła, nieznacznie dotykając Twojej skóry. Odsunęłaś się gwałtownie, jakby to rozżarzony węgiel, a nie jego palce musnęły odkryty kawałek Twojego ciała. - Gregor, strać się, ok? Nie widzisz, że ona nie chce... - odezwała się buntowniczo Olga. - Niech sama mi to powie. - przerwał jej stanowczo. - Nie zepsujesz mi tego wieczoru! - warknęłaś rzucając serwetką o talerz. Odsunęłaś brutalnie krzesło, aż podskoczył. - Rozmawiaj. - Możemy na osobności? - zapytał, a wtedy spojrzałaś na niego po raz pierwszy. Przełknęłaś głośno ślinę widząc jego idealnie niebieskie oczy. Gdyby nie to, że byłaś cholernie wściekła wyśmiałabyś to, jak zarósł. Dalej wyglądał pociągająco, tak jak wtedy kiedy pierwszy raz się spotkaliście. Otrząsnęłaś się lekko, spojrzałaś mu twardo w oczy i ruszyłaś przed siebie na promenadę. Usiadłaś na pierwszej wolnej ławce, zaplatając ręce na piersi. Po chwili znalazł się obok Ciebie, opierając łokcie o kolana. Patrzył na Ciebie lekko przekrzywiając głowę. - Czemu wyjechałaś? Bez słowa? - zapytał po cichu. - Masz czelność się jeszcze o to pytać? - prychnęłaś rozbawiona, kręcąc głową z niedowierzania. - Nati, ja na prawdę nie wiem co zrobiłem źle, czego nie zrobiłem albo co powiedziałem nie tak... Przez te wszystkie miesiące nie odzywałaś się, nie dawałaś znaku życia. Nie wiedziałem gdzie jesteś, czy jesteś cała i zdrowa. Dostawałem szału, bo się martwiłem o Ciebie! Zrozum, że wyrwałaś mi serce, kiedy tak po prostu zniknęłaś. Wyrwałaś, zdeptałaś i zostawiłaś. - głos mu zadrżał i ucichł. Poczułaś się trochę winna, bo nie myślałaś, że kiedykolwiek usłyszysz takie słowa. Przecież to nie on miał czuć się pokrzywdzony, tylko Ty. To nie Ty wymieniałaś czułe uściski i pocałunki ze swoim byłym przed jego domem, tylko on tonął w ramionach tej całej Joli, z którą zerwał zanim Cię poznał. Tylko czemu czujesz się teraz tak fatalnie? - Ja Cię dalej kocham, Nati. - szepnął spuszczając głowę. - Nie mów tak, to nie prawda. - zacisnęłaś mocno powieki. - Wróć do mnie... - Dobrze wiesz, że to nie możliwe. - przygryzłaś wargę starając się nie wybuchnąć płaczem. - Dlaczego? Powiedz mi chociaż, czemu mnie zostawiłaś? - Bo Ty podjąłeś decyzję... - Jaką niby? - ze zdziwienia aż się wyprostował. - Że wolisz ją ode mnie. - warknęłaś czując, że zaraz przestaniesz się kontrolować. To bolało. Ta cała rozmowa, jego obecność i cholerne poczucie winy, że chociaż trochę go skrzywdziłaś. Zerwałaś się z ławki, ale nie odeszłaś bo złapał Cię za nadgarstek. Wstał i spojrzał na Ciebie z góry. Chciałaś odwrócić twarz, ale ujął ją w obie dłonie zmuszając, być patrzyła mu w oczy. Oczy, z których biła niesamowita pewność siebie. - Powiedz, że mnie już nie kochasz, a dam Ci spokój. - Grzegorz... - Powiedz! - Ja... - urwałaś, nie wiedząc co masz mu tak na prawdę do powiedzenia. Dalej go kochałaś, chociaż trochę, ale starałaś się to uczucie zabić. Bezskutecznie. - Nigdy nie było innej kobiety, kiedy Ty zajmowałaś miejsce w moim sercu. Dalej tak jest, dalej kocham Ciebie. - powiedział twardo. - Mhm, jasne, widziałam jak się z nią obściskiwałeś. Ludzie, którzy ze sobą zerwali nie całują się na środku ulicy. - wypaliłaś jak z armaty. Zdezorientowany zamrugał szybko. - Co? Kiedy? - Dzień przed moim wyjazdem. - Nati, to nie tak... - uśmiechnął się krzywo gładząc Twój policzek. - A jak?! - wrzasnęłaś wyrywając mu się. - Jak do cholery? To chyba jasne?! - Jolka wyjeżdżała, chciała się tylko pożegnać. Dobrze wiesz, że nie rzucaliśmy się sobie do gardeł, tylko zachowywaliśmy się normalnie. Ile razy spotkaliśmy ją przypadkowo? Widziałaś wtedy jak jest między nami, a raczej że niczego już nie ma. Gdybyś mnie wtedy tylko zapytała powiedziałbym Ci dokładnie to samo. - I mam Ci w to uwierzyć, tak? - objęłaś drobnymi dłońmi swoje ramiona, wlepiając w niego wilgotne oczy. Zapanowała cisza. Wpatrywaliście się w siebie przez dłuższą chwilę, tylko że Ciebie coraz bardziej zżerało poczucie winy. Widziałaś rozczarowanie, zwątpienie i ból na jego twarzy. Nigdy wcześniej nie patrzył na Ciebie z takim smutkiem w oczach. Dotarło do Ciebie, że to Twoja wina. Że to Ty popełniłaś błąd, nie dając mu wtedy choćby cienia szansy wytłumaczenia tej sytuacji. Przecież on nawet nie wiedział, że widziałaś go z Jolą! Zepsułaś coś, na co oboje pracowaliście prawie rok. Coś, co nigdy więcej może się nie powtórzyć. Rozbiłaś związek, w którym było Ci tak dobrze, odrzuciłaś człowieka który dawał Ci tyle miłości, przez głupie nieporozumienie. Nastawiłaś przeciwko niemu nie tylko siebie, ale i swoje przyjaciółki i mamę. To Ty jesteś tą złą. To Ty powinnaś przepraszać, a nie on. Przygryzłaś drżącą wargę, kiedy zrezygnowany usiadł z powrotem na ławce. Odetchnął głęboko przeczesując przydługie czarne włosy. - Wrócę do dziewczyn... - powiedziałaś cicho. - Powiedz mi tylko... Czy Ty mnie w ogóle kochałaś? - zapytał unosząc wzrok. Tego było za wiele. Zrobiło Ci się gorąco, a łzy napłynęły do Twoich oczu. Odwróciłaś się, żeby nie widział jak płaczesz. Cudowny wieczór i weekend w Gdańsku przerodził się w koszmar, którego tak bardzo nie chciałaś przeżywać. - Czyli nie. - szepnął. Pociągnął nosem i warknął kilka przekleństw. - Szkoda, że zrobiłaś ze mnie idiotę. Po jaką cholerę w ogóle ciągnęłaś tę farsę, co? Bo chciałaś mieć znanego faceta? - Grzesiu, ja... Ja Cię kochałam i nadal... - Nie Natka, nie kochałaś. Jeżeli mi nie ufałaś to również mnie nie kochałaś. - przerwał Ci stanowczo. Smutek z jego twarzy zniknął, ustępując miejsca irytacji. Z zaciśniętymi ustami wstał i ruszył przed siebie. Stałaś jak wryta obserwując, miłość Twojego życia, która coraz bardziej się oddalała. Chciałaś za nim biec, rzucić mu się na szyję i przepraszać go tak długo, aż Ci wybaczy. Błagać, by pozwolił wrócić Ci do jego serca. Czułaś, że jednak nie ma na to szans. Mimo to ruszyłaś szybkim krokiem za nim, a kiedy był na wyciągnięcie ręki złapałaś go za koszulkę. - Hej, poczekaj! Stanął, ale nie odwrócił się. Przetarł twarz dłonią, a Ty westchnęłaś głęboko. - Posłuchaj mnie, proszę tylko o to. To jak zareagowałam przed chwilą mogło wyglądać źle, ale ja na prawdę coś do Ciebie czułam. Nie umiałabym być z Tobą, gdybyś nic dla mnie nie znaczył. Ja po prostu... - urwałaś, kiedy jednak odwrócił się powoli. Wpatrywałaś się w niego przez chwilę żeby go zapamiętać, bo miałaś wrażenie, że widzisz go po raz ostatni. - Przepraszam, że Cię skrzywdziłam, nie chciałam tego. Przepraszam, że wywróciłam Twój świat do góry nogami. Przepraszam za moją głupotę i... Zawsze będziesz dla mnie wyjątkową osobą, Grzesiu. - Przestań płakać. - szepnął, powoli i nieśmiało obejmując Cię ramionami. - Wybaczysz mi kiedyś? - wymamrotałaś prosto w jego tors. Nic nie odpowiedział, oparł tylko brodę o Twoją głowę i mocniej Cię do siebie przycisnął. Poczułaś się jeszcze bardziej beznadziejnie. Odsunął Cię lekko od siebie, żeby móc spojrzeć Ci w oczy. Uśmiechnął się krzywo ocierając Twoje mokre policzki, a potem pocałował w czoło. - Odwiedzaj mnie tutaj czasem, ok? - poprosił ściskając Twoje dłonie. Pokiwałaś twierdząco głową, ale co pomyślałaś, to Twoje. Teraz kiedy już wszystko między Wami skończone on znajdzie sobie kogoś, a Ty... Nie wytrzymasz widząc go z jakąś inną kobietą. Na zwykłe pożegnalne uściski z Jolą zareagowałaś gwałtownie. Teraz, kiedy cała sytuacja się wyjaśniła nie wyobrażałaś sobie, że będziesz mogła ot tak go odwiedzić i patrzeć, jak ktoś inny niż Ty ląduje w jego ramionach i dostaje całusa w policzek. Usiadłaś przy stoliku nie patrząc na dziewczyny. Wypiłaś duszkiem wino z kieliszka i poprosiłaś o dolewkę. Olga od razu zbombardowała Cię gradem pytań. Marta przyglądała się Wam lekko zszokowana. Kiedy zjawił się kelner z Twoim winem drapnęłaś je od niego i wypiłaś równie szybko co poprzednie. Poprosiłaś o kolejny kieliszek, a protestującą Olgę uciszyłaś gestem. - Natka, do cholery, ogarnij się! Co on Ci tym razem zrobił? - Raczej co ja jemu zrobiłam. - mruknęłaś. - Nie rozumiem... - On mnie kocha, ja go kocham, ale nigdy więcej ze sobą nie będziemy. A wiesz czemu? - wlepiłaś wzrok w przyjaciółkę, która skrzywiła się i spojrzała na Ciebie jak na wariatkę. - Bo widzisz Olguś, to nie jego wina, tylko moja. Gdybym dała mu wtedy tą całą sytuację wyjaśnić, nie byłoby całej spiny i bylibyśmy ze sobą. Zareagowałam zbyt gwałtownie... - Jasne, nie wmówisz mi, że nie widziałaś tego, co widziałaś! - Olga, zluzuj, nie atakuj jej. - wtrąciła się Marta. - Grzesiek nie umie kłamać. - odpowiedziałaś stanowczo upijając kolejny łyk wina. - I co teraz? - zapytały jednocześnie. - Zaczynam kolejny raz od nowa. - uśmiechnęłaś się krzywo patrząc na dziewczyny. Wzniosłaś kieliszek, jak do toastu. Stuknęłyście się szkłem i zabrałyście do jedzenia. Pomyślałaś, że Gdańsk już nigdy nie będzie dla Ciebie taki sam. W listopadowe popołudnie stoisz przed halą w Olsztynie miętoląc bilet w dłoniach. Bilet na mecz siatkówki. Upierałaś się, że dałaś sobie z nim spokój, ale to było silniejsze od Ciebie. Chciałaś go po prostu zobaczyć, a najlepiej żeby on o tym nie wiedział. Jedyną opcją był wypad na mecz, a że do Olsztyna masz blisko, postanowiłaś to wykorzystać. Obserwowałaś go na rozgrzewce i uśmiechałaś się pod nosem kiedy i on cały czas szczerzył się do kolegów. Twój uśmiech jednak zniknął, kiedy na wolnym krześle obok Ciebie usiadł Bartek. Nabawił się jakiejś kontuzji i nie załapał się do meczowej dwunastki. A chciałaś zostać niezauważona... Po wygranym przez gdańską drużynę meczu siłą zaciągnął Cię na dół. - On mi nie wybaczy, jak mu powiem, że tutaj byłaś i do niego nie przyszłaś. - Bartuś, z Ciebie to jest taki cholerny plotkarz... - westchnęłaś ciężko idąc za Gawryszewskim wzdłuż trybun. - Gregor, ogarnij się, kobietę Ci prowadzę! - miałaś ochotę zdzielić go torebką przez łeb. - Co Ty znowu odpierdalasz... - mruknął siedzący na boisku Grzegorz. Odwrócił się powoli i uniósł brwi ze zdziwienia, kiedy Cię zobaczył. Na jego zarumienione policzki wkradł się szeroki uśmiech i szybko podniósł się z parkietu. Otarł się ręcznikiem i podszedł do Ciebie. Nie odezwał się ani słowem, tylko stał i patrzył. Miałaś wrażenie, że czas się zatrzymał, a przed Tobą stoi ten Grzesiek, który prawie dwa lata temu tak samo wyglądał po każdym meczu w Gdańsku. Chciałaś go przytulić, bo tak bardzo za nim tęskniłaś, ale wiedziałaś, że nie możesz tego zrobić. - Cześć Natka, miło Cię widzieć! - wypalił mrugając wesoło jednym okiem. Przygryzłaś wargę czując te cholerne motyle w brzuchu. Nie powinnaś nic do niego czuć, a jednak... Coś pozostało. - Cześć, chciałam się tylko przywitać, bo zaraz muszę lecieć i... - urwałaś nerwowo uciekając wzrokiem. - Jasne, przecież masz swoje sprawy. Fajnie, że jednak przyszłaś do mnie. - zbliżył się odrobinkę, a Ty przyciągana jak magnesem zrobiłaś to samo. Nie mogłaś się oprzeć. Patrzyłaś mu w oczy w których dostrzegłaś wesołe iskierki. Ciekawe co on czuł? Czy też chociaż trochę za Tobą tęsknił? Czy też jeszcze odrobinę Cię kochał? Tak jak Ty jego... Pal licho, raz się żyje! Wspięłaś się na palce i szybko go pocałowałaś. Znowu zdziwiony uniósł brwi, by po chwili zaśmiać się w głos. Skrzywiłaś się zakrywając twarz dłońmi, bo poczułaś się głupio. - A podobno ludzie, którzy ze sobą zerwali nie całują się na środku ulicy. - prychnął rozbawiony. - Jesteśmy na hali, nie na ulicy... - mruknęłaś między palcami. - Chodziło mi o miejsce publiczne. - chichotając rozsunął Twoje dłonie. - Przepraszam, to był zły pomysł, żebym tu przychodziła, kiedy jeszcze coś do Ciebie czuję... Nie powinnam Cię całować. - wypaliłaś, znów uciekając wzrokiem. Unieruchomił Twój podbródek, a drugą dłonią dotknął Twojego ramienia. - Nie przepraszaj za miłość. - Jesteś pewien? - zapytałaś stojąc obok swojego samochodu. - Jak nigdy przedtem. - odpowiedział stanowczo. - Ale... - Natalka, nie zadawaj zbędnych pytań. - położył dłonie na Twoje ramiona - Tak, chcę Cię z powrotem. Tak, poczekam aż wszystko tutaj pozałatwiasz. I tak, z tym mieszkaniem to na poważnie. - Obiecuję, że nigdy więcej Ci nie ucieknę w takich głupich okolicznościach. - dotknęłaś dłonią jego zarośniętego policzka - W ogóle mi nie uciekniesz. te moje oneshoty są taaaakie miałkie, że o mamo. ale uparłam się na Grzesia, to musiałam Grzesia skończyć.

Jak przeżyć wszystko jeszcze raz, Jak wzniecić blask, który dawno zgasł. Jak przeżyć wszystko jeszcze raz, Jak ocalić ginący czas. Jak przeżyć wszystko jeszcze raz, Gdy w każdym z nas żal straconych szans. Jak przeżyć wszystko jeszcze raz, Jak ocalić ginący,szybko ginący,tak szybko ginący czas. Powiedz mi.

Tekst piosenki: Pokaż, na co Cię stać Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Możesz iść szybciej niż, Niejeden chciałby biec. A możesz mieć wszystko, czego, Czego tylko chcesz. A każdą myśl, Zamień w pozytywne słowo. Słuchaj, słuchaj, bo Zabawnie tak, Oddychać przez różową słomkę. Cudownie tak, Rozmawiać bez niemiłych wspomnień. A każdy dzień, Mówi nam coraz więcej, Słuchaj, zaufaj sobie jeszcze raz. Pokaż, na co Cię stać, Ale niejeden raz. Słuchaj, słuchaj, jaj jaj... Piękne słowa mówią wszystko, Lecz nie zmienią nic, oho... Pokaż, na co Cię stać, Ale niejeden raz. Słuchaj, słuchaj, jaj jaj... Piękne słowa mówią wszystko, Lecz nie zmienią nic, Nie zmienią nic, nie zmienią nic! Aha ahaa haa ha... No no no no... Możesz iść szybciej niż, Niejeden chciałby biec. A możesz tak, Tak, tak po prostu znów zapomnieć się. Nowy dzień zawsze daje nowe życie, Słuchaj, zaufaj sobie jeszcze raz ha! Pokaż, na co Cię stać, Ale niejeden raz. Słuchaj, słuchaj, jaj jaj... Piękne słowa mówią wszystko, Lecz nie zmienią nic, oho... Pokaż, na co Cię stać, Ale niejeden raz. Słuchaj, słuchaj, jaj jaj... Piękne słowa, Może powiedzą Ci wszystko, Ale nie zmienią nic, hoo oho... Nie zmienią nic! No no! No! No! No! Ahaa haa ha... oo.. Ahaa haa ha... Szou! Pokaż, na co Cię stać, Ale niejeden raz. Słuchaj, słuchaj, jaj jaj... Piękne słowa mówią wszystko, Lecz nie zmienią nic, oho... Pokaż, na co Cię stać, Ale niejeden raz. Słuchaj, słuchaj, jaj jaj... Piękne słowa, Może powiedzą Ci wszystko, Ale nie zmienią nic. Nie zmienią nic, nie zmienią nic! You can go faster than, Many would like to run. And you can have everything, What do you want. And every thought, Replace a positive word. Listen, listen, because So funny, Breathe through a pink straw. Wonderfully so, Talking without unpleasant memories. And every day, It tells us more and more, Listen, trust yourself again. Show me what you can afford, But more than once. Listen, listen, eggs, egg ... Beautiful words say everything, But do not change nothing, oh ... Show me what you can afford, But more than once. Listen, listen, eggs, egg ... Beautiful words say everything, But do not change anything, Do not change anything, do not change anything! Ha ha ... haa ahaa No no no no ... You can go faster than, Many would like to run. And can you, Yes, so just forget the back. A new day always gives new life, Listen, trust yourself again ha! Show me what you can afford, But more than once. Listen, listen, eggs, egg ... Beautiful words say everything, But do not change nothing, oh ... Show me what you can afford, But more than once. Listen, listen, eggs, egg ... Beautiful words, It can tell you everything But do not change anything, oh hoo ... Do not change anything! No no! No! No! No! Aha haa ha ... oo .. Ahaa haa ha ... Szou! Show me what you can afford, But more than once. Listen, listen, eggs, egg ... Beautiful words say everything, But do not change nothing, oh ... Show me what you can afford, But more than once. Listen, listen, eggs, egg ... Beautiful words, It can tell you everything But do not change anything. Do not change anything, do not change anything! Pobierz PDF Kup podkład MP3 Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Feel – polski zespół, pop-rockowy, założony w Katowicach w maju 2005 roku, pod nazwą Q2, a następnie przemianowana na Q3, później na Kupicha Band i w końcu na Feel. W 2007 roku zespół otrzymał nagrody Bursztynowego Słowika i Słowika Publiczności na Sopot Festival 2007, gdzie rywalizował z takimi wykonawcami jak: Emmanuel Moire, Sophie Ellis-Bextor, Monrose, The Cloud Room, Thierry Amiel i September. 26 października tego samego roku ukazał się debiutancki album grupy Feel. Read more on Słowa: Piotr Kupicha Muzyka: Piotr Kupicha Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki Feel (10) 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Refren: Jeszcze raz Zrobię to co chcę Jeszcze raz Zanim obudzę się Nie zmienisz tego jakim jestem Ja będę sobą znów Jeszcze raz Przegram, bo tego chcę Nie ma szans Nie zatrzymam się Dobrze wiesz jakim jestem Tak, będę sobą jeszcze raz Zanim noc dogoni nas Odmierzamy czas Za moje błędy twoje łzy To tylko gra Na drugą szansę
Russia is waging a disgraceful war on Ukraine. Stand With Ukraine! Wykonawca: Enej Tłumaczenia: angielski polski polski Ostatni Raz ✕ Ref: A może to ostatni raz. Może to ostatnie promienie słońca. Będziemy walczyć do końca /x2Chciałbym przeżyć jeszcze raz Ostatni, ostatni raz Z tobą jeszcze jeden dzień Ostatni, ostatni raz Byśmy przewracali świat Do góry, do góry nogami A niebo wysoko nad nami, nad namiChciałbym tańczyć całą noc Ostatni, ostatni raz Skakać przez zwodzony most Ostatni ostatni raz Razem z tobą już za ręke iść Po wodzie suchymi stopami Gdy niebo wysoko nad nami, nad namiJeśli jutra, jutra nie ma Jeszcze więcej życia trzebaRef: A może to ostatni raz A może to ostatnie promienie słońca To jest mój dom Będziemy walczyć do końca /x2Chciałbym pobiec jeszcze raz Ostatni, ostatni raz Na wielką górę spadających gwiazd Ostatni, ostatni raz Dotknąć górę, z której pada deszcz I kochać pomiędzy wierszami Gdy niebo wysoko nad nami, nad namiJeśli jutra, jutra nie ma Jeszcze więcej życia trzebaRef: A może to ostatni raz Może to ostatnie promienie słońca To jest mój dom Będziemy walczyć do końca /x2Bo trzeba żyć tak, jakby miał być ostatni raz I trzeba żyć tak, by nie patrzeć do tyłu na świat I trzeba iść tam, trzeba iść tam, gdzie baliśmy się chodzić od wielu lat Ostatni razRef: A może to ostatni raz A może to ostatnie promienie słońca To jest mój dom Będziemy walczyć do końca /x2 Będziemy walczyć do końca! /x2 ✕ Prawa autorskie: Writer(s): Piotr Soloducha, Lukasz Kojrys, Miroslaw OrtynskiLyrics powered by by Dodaj nowe tłumaczenie Złóż prośbę o przetłumaczenie Tłumaczenia utworu „Ostatni Raz” Pomóż przetłumaczyć utwór „Ostatni Raz” idiomy z piosenki "Ostatni Raz" Music Tales Read about music throughout history
Zaufać raz jeszcze Póki na to czas /2x I chociaż znam na pamięć Każdą z twoich ról Ufam że zostaniesz tu Mówiłaś mi Tak miało być nie chciałem wierzyć ci Naucz mnie Jak mam od nowa kochać jeszcze raz I uwierzyć sam w siebie Zaufać raz jeszcze Póki na to czas /2x By uwierzyć znów w siebie Musiałem biec Może kiedyś
Tekst piosenki: Jeszcze raz zatańczymy jak za dawnych lat Jeszcze raz w tańcu obrócimy cały nasz świat Jeszcze raz serce moje, Twoje dłonie, o tak Jeszcze raz proszę moja miła, uwierz w nas Ref.: Jak za dawnych lat pomówmy, tulmy, całujmy się dziś Pociesz mnie, gdy będę smutny, proszę Cię (2 x) Chcę przypomnieć Ci, jak nam szybko mijały wspólne dni Chcę przypomnieć Ci, kiedy uroniłaś pierwsze ze szczęścia łzy Chcę przypomnieć Ci, jak na ucho szeptem mówiłaś mi Chcę przypomnieć Ci, że ja nadal kocham Cię Ref.: Jak za dawnych lat pomówmy, tulmy, całujmy się dziś Pociesz mnie, gdy będę smutny, proszę Cię (2 x) Gdy nam śpiewał Bad Boys Blue Gdy nam śpiewał Bad Boys tam i tu Gdy nam śpiewał Bad Boys Blue, Wtedy aż nam brakło tchu Wtedy aż nam brakło tchu A gdy Modern Talking grał swoje słynne You're My Heart Swoje słynne You're My Soul Czy wszyscy już tu są? Bo my z MiłymPanem, panem Bogdanem robimy show Ref.: Jak za dawnych lat pomówmy, tulmy, całujmy się dziś Pociesz mnie, gdy będę smutny, proszę Cię (2 x) Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Dobry był, w poduszkę płakał co dnia. od ludzi słyszał, że żyje się raz! Godnie żył, oddał już wszystko co miał. od ludzi słyszał, że żyje się raz. Dobry był, w poduszkę płakał co dnia. od ludzi słyszał, że żyje się raz! czuł się źle, samotny chodził we mgle, ludzie mówili, że drogi są dwie!
03-03-2022 / 10:10(akt. 03-03-2022 / 10:47)Podczas drugiej połowy meczu z Górnikiem Łęczna w Pucharze Polski na Żylecie śpiewano nową piosenkę - trzeba przyznać, że z każdą minutą wychodziło to lepiej, zaś słowa wpadały w ucho. Poniżej tekst i materiał piosenki:Gdybym jeszcze raz, miał urodzić się, znów bym Tobie Legio, oddał życie swe!Komentarze osób zarejestrowanych pojawiają się w tym artykule automatycznie. Komentarze osób niezalogowanych wyświetlą się po zatwierdzeniu przez moderatora.

Jeszcze raz - Boys zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Jeszcze raz.

Tekst piosenki: Jak bardzo nam się zmienił świat. Przybyło nam za wiele lat, Wspomnienia porwał wiatr I człowiek rad, nie rad, Po uszy już w kompleksy wpadł. (Mam to samo.) Na głowie już i włosów mniej. Wieczorem wcześniej spać się chce I w kościach strzyka gdzieś, I wzrok już też nie ten, I wolniej w żyłach krąży krew. Dziewczyny, które mam na myśli, Powychodziły za mąż już. Jedynie my recydywiści Trzymamy wciąż samotny kurs. Choć, bywa, w sercu drgnie nam coś I czasem w oko wpadnie ktoś, Lecz przecież to nie to, Co kiedyś - chata, szkło, I bez problemów jakoś szło. Dziś na to już nie starczy sił. Zbyt szybko się urywa film. A potem nam się śni Szał zmysłów, pożar krwi, Lecz w końcu się budzimy i... Dziewczyny, które mam na myśli, Powychodziły za mąż już. Jedynie my recydywiści Trzymamy wciąż samotny kurs. Ty! A może by tak jeszcze raz? Już na to chyba nie stać nas. Nikt nam nie daje szans. Słomiany ogień zgasł, To nie te lata, nie ten czas. Za mało sił, za dużo słów. Przepraszam, lecz za siebie mów. Ty umiesz łgać jak z nut. Bo mnie się marzy cud. Daremne żale, próżny trud. (Ich to też czeka! Ha ha ha!) Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
jeszcze raz {przysłówek} volume_up. jeszcze raz (też: ponownie, znowu, znów, od nowa, na nowo) volume_up. again {przysł.} more_vert. Chciałbym jeszcze raz spróbować pokazać, że nasz projekt jest wielowymiarowy. expand_more I would like to try again to show that there are a variety of dimensions here.
A bywa tak i tak Nie zawsze szczęście się w życiu ma Jak czegoś brak, to brak I czas się snuje od dnia do dnia A bywa też nie raz, nie dwa Że coś zapachnie jak kwiat Przeleci coś, jak nic, jak mgła I niezły już jest świat Byle było tak, że człowiek bardzo chce Byle było tak, że się nie powie nie Byle było tak, sam jeszcze nie wiem, jak Że chce się bardzo śmiać, po prostu tak Byle były sny zielone, złote dni Byle była ta, do której mówię Ty Byle było tak, jak jeszcze nigdy mi Nie było nigdy nie, nie było tak Dziewczyny, kto je zna? Pisuję do nich za listem list Spotykam je co dnia I chodzę z nimi, i nic i nic A bywa też nie raz, nie dwa Że podam którejś z nich kwiat A w oczach coś, jak nic, jak mgła I piękny już jest świat Byle było tak, że człowiek bardzo chce Byle było tak, że się nie powie nie Byle było tak, sam jeszcze nie wiem jak Że chce się bardzo śmiać, po prostu tak Byle były sny zielone, złote dni Byle była ta, do której mówię Ty Byle było tak, jak jeszcze nigdy mi Nie było nigdy nie, nie było tak La la la la la la la la la la la La la la la la la la la la la la La la la la la la la la la la la La la la la la la La la la laj La la la la la la la la la la la La la la la la la la la la la laAnd it happens so and so You are not always lucky in life If something is missing, then it is missing And time goes by from day to day And it happens more than once, not twice That something will smell like a flower Something like fog will fly by And the world is good now As long as you really wanted to As long as you wouldn't say no As long as it was, I don't know how yet That he wants to laugh a lot, just like that As long as there were green dreams, golden days As long as there was one to whom I am talking you As long as it was never before me There was never, never was Girls, who knows them? I write a letter to them after letter I meet them every day And I walk with them, and nothing and nothing And it happens more than once, not twice That I would give one of them a flower And in the eyes something like nothing, like fog And the world is already beautiful As long as you really wanted to As long as you wouldn't say no As long as it was, I don't know how yet That he wants to laugh a lot, just like that As long as there were green dreams, golden days As long as there was one to whom I am talking you As long as it was never before me There was never, never was La la la la la la la la la la la la La la la la la la la la la la la la La la la la la la la la la la la la La la la la la la La la la laj La la la la la la la la la la la la La la la la la la la la la la la WoBglW.
  • f44b2p6nsc.pages.dev/45
  • f44b2p6nsc.pages.dev/81
  • f44b2p6nsc.pages.dev/66
  • f44b2p6nsc.pages.dev/60
  • f44b2p6nsc.pages.dev/63
  • f44b2p6nsc.pages.dev/30
  • f44b2p6nsc.pages.dev/32
  • f44b2p6nsc.pages.dev/7
  • a może by tak jeszcze raz tekst